Dla ludzi znaki „Uwaga dziki”, dla dzików znaki „Uwaga ludzie”. Radny ma pomysł na problem z tymi zwierzętami
20:25 17-10-2022 | Autor: redakcja
Problem związany z dzikami, które upodobały sobie tereny miejskie, istnieje w Lublinie od dawna. Liczące po kilkanaście osobników watahy swobodnie przemieszczają się między blokami, po ogródkach działkowych, a nawet ulicach. Stanowią one niebezpieczeństwo zarówno dla kierowców, jak też mieszkańców. Nie brakuje bowiem zdarzeń drogowych z udziałem tych zwierząt, a także istnieje ryzyko, że znajdująca się z młodymi locha zaatakuje spacerowiczów, kierowana naturalnym instynktem chronienia swoich młodych. Do tego dochodzą bardzo duże szkody spowodowane przez dziki w uprawach działkowców.
W tej sprawie po raz kolejny zwrócił się do władz miasta lubelski radny Tomasz Pitucha. Jak wskazuje w interpelacji do prezydenta Lublina, istnieje konieczność likwidacji zagrożenia, jakie te zwierzęta powodują w rejonie ul. Romera. Każdej nocy stado dzików ma grasować przy ścieżce rowerowej wzdłuż Bystrzycy. Chodzi o odcinek od wiaduktu kolejowego nad ul. Janowską do ul. Rąblowskiej. Część zrytej trawy dziki wyrzucają na kostkę, po której poruszają się rowerzyści i piesi. Dodatkowo kładkami nad rzeką do swoich domów codziennie przechodzą mieszkańcy okolicznych ulic. W związku z zagrożeniem, jakie niosą dla nich te zwierzęta, radny apeluje, aby miasto niezwłocznie podjęło skuteczne działania zaradcze.
– Dziki można wyłapać. Wystarczy zasadzić się na nie w jedną dowolną noc i wyłapać albo uśpić i wywieźć. Bazując jednak na doświadczeniu lat ubiegłych przypuszczam, że właściwe służby mogą niestety nie poradzić sobie z tym problemem. Dlatego proponuję do wyboru kilka rozwiązań zastępczych. Należy ustawić znaki „Uwaga dziki”, dla tych, którzy nie są stałymi użytkownikami ścieżki rowerowej i nie wiedzą o zagrożeniu; ustawić znaki „Zakaz przejścia i przejazdu od zmierzchu do świtu – dziki”, a mieszkańców skierować naokoło, przez ul. Janowską albo Bryńskiego, co daje kilka kilometrów dodatkowej drogi, a także ustawić dla dzików znaki „Uwaga! Ludzie” – ironizuje Tomasz Pitucha zachęcając władze miasta do rozwiązania problemu z korzyścią dla mieszkańców.
Tymczasem wiadomo już, że urzędnicy z propozycji radnego nie skorzystają. Wskazują bowiem, że tego typu sposób eliminacji dzików nie jest możliwy do zrealizowania. Chodzi o zagrożenie, jakie rozjuszone zwierzęta mogłyby wywołać, a także z uwagi na obostrzenia ministerialne związane z afrykańskim pomorem świń. Przepisy te zakazują przewozu zwierząt.
Zastępca Prezydenta Lublina Artur Szymczyk zapewnia, iż w tym rejonie ustawione zostały trzy odłownie. Znajdują się one przy
ulicach: Stary Gaj, Koło i Janowskiej. W tym roku schwytano tam już cztery dziki, które zgodnie z przepisami zostały farmakologiczne uśmiercone. Co więcej, doświadczenia z lat poprzednich wskazują, że w najbliższym czasie skuteczność odłowni powinna się wyraźnie poprawić, a zwierząt będzie wyłapywanych więcej. Wszystko z uwagi, iż w okres jesieni i zimy z pól zbierane są płody rolne, stanowiące dla dzików łatwe w pozyskaniu źródło pokarmu. Wtedy zaczynają się one bardziej interesować zanętą pozostawianą w odłowniach.
(fot. archiwum)
Na Sławinie wszystkie trawniki zryte. Dziki chodzą między samochodami i jakoś nie widziałam, żeby atakowały kogokolwiek. Bombelków też nie napadają i szczekających piesków też nie ruszają. Trzeba zostawić je w spokoju zjedzą larwy chrabąszcza z trawników i pójdą w pis. Tak się nad tymi trawnikami wszyscy trzęsą jakby to ze złota było a to tylko trawa, wszędzie urośnie jak chwast.
Dlaczego radni nie rozmawiaja z władzami PZŁ żeby w zwiększyć odstrzał w Kołach łowieckich których tereny okalaja tereny Lublina?
asf rozwiązałby problem…
Bądź człowiekiem ❗
NAKARM SZCZURA,
nie jakiegoś żuka- gbura❗
Bądź człowiekiem ❗
NAKARM DZIKA❗❗❗
nie tłustego polityka❗❗❗