Przez całą dobę trwały zawody Lublin Predator Cup nad Zalewem Zemborzyckim. Znamy zwycięzców (zdjęcia)
07:00 10-06-2024 | Autor: redakcja
Organizatorem zawodów spinningowych Lublin Predator Cup była Polska Akademia Wędkarska. Wydarzenie miało formułę maratonu wędkarskiego, który trwał całą dobę. Dzięki temu uczestnicy zostali wystawieni na próbę siłę, wytrzymałość i determinację. Do punktacji zaliczane były ryby pięciu gatunków: okoń, boleń, szczupak, sandacz oraz sum.
Na najlepszych wędkarzy czekały atrakcyjne nagrody oraz szereg upominków. Zwyciężył Team Daiwa Polska, którego członkowie Paweł Kusy i Paweł Stokłosa wrócili do domu z nową, aluminiową łodzią cenionej marki Brema wyposażoną w elektronikę od firmy Garmin. Oczywiście do tego dochodzi przyczepa Thomas Trailers. Drugie miejsce zajęła ekipa BFDW Team, a trzecie Garming Fishing Team Polska.
Były też statuetki oraz nagrody w postaci wędek za największe złowione ryby. I tak rekordowy okoń miał 25,5 cm, boleń – 70,5 cm, szczupak – 75,1 cm, sandacz – 94 cm, a sum – 109,5 cm. Jak wyjaśniali organizatorzy, można sobie życzyć, aby na każdych zawodach uczestnicy łowili tyle ryb, co podczas Lublin Predator Cup. Zapowiedzieli jednocześnie, że za rok odbędzie się kolejna edycja imprezy.
Patronat honorowy nad Lublin Predator Cup objął Prezydenta Miasta Lublin Krzysztof Żuk. Portal lublin112.pl był patronem medialnym wydarzenia.
a co z rybami zjedli?
Wypuścili.
Zawody zawsze na żywej rybie.
Ile w tym umiejętności, a ile szczęścia? Ten, który złapał szczupaka 75cm jest lepszym wędkarzem, niż ten który złapał sandacza 94cm, czy nie?
pokazcie zdjecia ryb no i jak wypusczaja:)
Pobierz sobie apkę FISKE która monitorowała poczynania zawodników na wodzie. Po wejściu w wydarzenie Lublin Predator Cup masz listę złowionych ryb wraz ze zdjęciami. Dodatkowo każde wypuszczenie jest uwiecznione na filmikach.
Dlaczego nazwy tych ekip zawsze muszą zawierać jakieś angielskie słowa: dream-srim…
Polska nie jest 50 którymś stanem USA !
od parunastu lat funkcjonuje Ustawa o języku polskim.
i nikt jej w mediach nie przestrzega.
biegi nad Zalewem Zemborzycki – to też musi być City Trail
Szkoda że ryby łowione za grzbiet też się liczyły dobrze mieć dobrą lornetkę.
mam pytanie, a gdzie ci wędkarze załatwiali swoje potrzeby fizjologiczne??? Czy spływali do brzegu???
W butelkę
Ciekawe czy taka ilość ryb złowili by chodząc brzegiem ,bez łódki bez echosondy .