W 7 na 10 polskich firm brakuje rąk do pracy. O pracowników najtrudniej we wschodniej oraz południowej części kraju
08:28 25-01-2024 | Autor: redakcja
– Jakkolwiek różnice między regionami są istotne, to jednak nie ma miejsca w Polsce, w którym mniej niż połowa pracodawców nie wskazywałaby na problemy w pozyskaniu pracowników o pożądanych kompetencjach. To pokazuje skalę wyzwania dla całego kraju z pewną specyfiką konkretnych obszarów – mówi Kamil Sadowniczyk, dyrektor Manpower w Polsce. – Regionalny niedobór talentów jest bezpośrednio związany ze strukturą branżową danego terenu oraz jego zasobnością w wykwalifikowane kadry. Najwyższe deklaracje firm we wschodniej części Polski mogą dowodzić poprawiającej się tendencji w tworzeniu miejsc pracy na tym terenie przy ograniczonych zasobach ludzkich lub dużej części mieszkańców zatrudnionych w rolnictwie czy turystyce. Regiony południa oraz południowego zachodu od lat przodują w walce o kandydata. Powodem jest relatywnie silna dynamika nowych inwestycji i wysokie uprzemysłowienie, które może być dalej rozwijane poprzez istotne zasoby kompetencji, szczególnie na obszarze Dolnego Śląska, Śląska i Małopolski – dodaje ekspert.
Według danych z badania ManpowerGroup, najniższy niedobór kandydatów o pożądanym profilu deklarują firmy zatrudniające 1000 – 4999 talentów (57%). Na nieco większe wyzwania w tym zakresie wskazują pracodawcy z kadrą nieprzekraczającą 10 osób (63%). O niedoborze talentów na wyższym poziomie mówią firmy z zespołami liczącymi 10-49 (67%), a także 50-249 pracowników (67%). Z największymi problemami w rekrutacji kandydatów o pożądanych kompetencjach zmagają się pracodawcy mający w swoich strukturach 250-999 pracowników (71%) oraz ponad 5000 zatrudnionych osób (69%).
Zdaniem eksperta, na wielkość luki kompetencyjnej w Polsce wpływ ma zarówno zbyt niska dostępność kandydatów, jak i dynamiczna transformacja gospodarki, za którą nie nadąża zmiana kompetencji pracowników.
– Z jednej strony, z tym zjawiskiem związana jest ewolucja struktury branżowej, bardzo dynamiczny rozwój sektora logistycznego, zawirowania w kluczowej dla naszej gospodarki branży motoryzacyjnej przestawiającej się na dodatek na produkcję samochodów elektrycznych. Trzeba też wspomnieć o zielonej transformacji, budującej zupełnie nowe działy polskiego przemysłu oraz usług. Z drugiej strony już teraz funkcjonujące przedsiębiorstwa, inwestując w optymalizacje czy automatyzacje procesów, bardzo często stawiają sobie za cel zwiększenie swoich zdolności produkcyjnych, a nie optymalizację zatrudnienia, co powinno cieszyć nas wszystkich. Oznacza to jednak, że w ramach równie licznego zespołu pracodawcy potrzebują innych kompetencji pozwalających na korzystanie z wdrożonych nowinek technologicznych – podsumowuje Kamil Sadowniczyk.
Wystarczy wdrożyć zachodnie zarobki a pracownik się znajdzie.